Kilka miesięcy temu pisałem na blogu, że w centralnej części chorwackiego półwyspu Istria znajduje się wiele miejscowości położonych na wierzchołkach znajdujących się tam wzniesień. Dzisiaj chciałbym przybliżyć sylwetkę miasteczka Motovun, chyba najbardziej malowniczej z tych miejscowości, o czym możemy się przekonać oglądając jej widok na zdjęciu poniżej.
![]()
Motovun to stara miejscowość pamiętająca czasy Rzymian, którzy na wzgórzu założyli spory obóz wojskowy. Największy jej rozwój nastąpił po 1278 rok, gdy została zdobyta przez Wenecjan i była pod ich panowaniem aż do końca XVIII wieku. Następnie przeszła pod panowanie Austro-Węgier, a po ich rozpadzie przypadła Królestwu Włoch. Po II Wojnie Światowej miasteczko zostało przyłączone do Jugosławii.
Zanim zaczniemy zwiedzać Motovun, musimy odbyć około 30 minutowy spacer z parkingu położonego w dość sporej odległości od miasta. Zwykle parkujemy przy cmentarzach, gdzie jeszcze nikt nie wpadł na pomysł pobierania opłat. Tak nam się udawało we wszystkich większych miastach na Istrii, ale w przypadku Motovun tego dnia służby miejskie blokowały wjazd do centrum i kierowały na odległy parking. Spacer miał jedna zaletę. Mogliśmy do woli delektować się widokiem miasta położonego na wzgórzu, które stopniowo było widać coraz dokładniej.
![]()
Spacer kończymy dość stromym podejściem.
![]()
W końcu dochodzimy do jednej z bram prowadzących w obręb miasta, które przez dość długi czas pełniło też funkcję fortu. Sporo fragmentów jego murów pozostało do naszych czasów.
![]()
Po przekroczeniu bramy dalej idziemy stromą, brukowaną ulicą do najwyższego punktu miasta.
![]()
Mijamy stare, wiekowe domy, stylem przypominające budynki włoskie. Ale tego należało się spodziewać znając historię Motovun.
![]()
Tak dochodzimy do centralnej części miasta. Jeszcze tylko przejdziemy widoczną bramą z zachowana sylwetką lwa weneckiego,
![]()
by znaleźć się na głównym placu miasta, Andrea Antico z kościołem św. Stefana i kamienną dzwonnicą z XIII wieku.
![]()
Będąc na placu Andrea Antico można widocznym po lewej stronie przejściem wejść na zachowany fragment murów miejskich z XIII i XIV w. Wejście jest płatne, ale warto odbyć taki spacer dla pięknych widoków na okolicę Motovun.
![]()
My zdecydowaliśmy się na inny sposób zobaczenia tych widoków. Mozolne wejście na 27 metrową wieżę dzwonnicy.
![]()
Z wieży rozciąga się ładny widok na Las Motovun i dolinę rzeki Mirna. Poniżej wspomniany, płatny odcinek murów miejskich.
![]()
Delikatny wiaterek przyjemnie nas chłodził. Dłuższą chwilę spędziliśmy na wieży podziwiając okoliczne tereny i samo miasto.
![]()
![]()
![]()
Po zejściu z wieży zaglądamy jeszcze do wnętrza kościoła. Kościół św. Stefana powstał w latach 1580-1614, a swój obecny kształt uzyskał pod koniec XVIII wieku. Ze względu na manierystyczne elementy fasady uznano, że powstał według projektów słynnego weneckiego architekta Andrei Palladio.
![]()
Ładny plafon na stropie nawy głównej.
![]()
Ołtarz główny.
![]()
Jeden z ołtarzy bocznych.
![]()
Po wyjściu z kościoła udajemy się na położony nieco niżej plac Josefa Ressela. Znajduje się przy nim stara, pochodząca z 1331 roku loggia z elementami późniejszego wystroju renesansowego. Stanowi również świetny punkt widokowy na okolicę.
![]()
Po drugiej stronie tego placu znajduje się dawna brama główna prowadząca do Motovun.
![]()
Za nią znajduje się malownicza uliczka, którą dojdziemy do bramy, od której zaczęliśmy zwiedzanie miasta.
![]()
Mijamy wiele urokliwych kamieniczek. Mam wrażenie, że tak samo wyglądałby pobyt w tym mieście sto, czy dwieście lat temu.
![]()
Idziemy wciąż w dół starą, brukowaną ulicą, pamiętającą pewnie jeszcze czasy średniowiecza. Okna z okiennicami sprawiają, że czujemy się jak we Włoszech, a nie w Chorwacji.
![]()
W pewnej chwili smakowite zapachy podrażniają nasze zmysły, tym bardziej, że właśnie trwa pora obiadowa. Zachęceni reklamą pytamy o wolny stolik. Okazało się, że musimy poczekać około 10 minut.
![]()
Wkrótce wyjaśnia się, dlaczego brak miejsca. Restauracja serwuje posiłki na tarasie, z którego rozpościera się wspaniały widok na położoną w dole dolinę rzeki Mirna. Niech Was nie zmyli to, że na zdjęciu nie widać ludzi. Zwykle nie robię zdjęć osobom spożywającym posiłki. Taras był pełen gości, a zdjęcie pochodzi ze strony domowej restauracji.
![]()
Specjalnością tej restauracji były różne dania przyrządzone z dodatkiem trufli. Nie specjalnie je lubię, a i tak kilka małych kawałów znalazło się w sosie dodanym do zamówionej potrawy. Skąd tutaj trufle ? Otóż okolice Motovun należą do najbardziej urodzajnych rejonów w Chorwacji, gdzie można znaleźć te grzyby. Stąd spacerując po mieście spotkamy wiele miejsc, gdzie można kupić tak trufle, jak i ich przetwory.
Restauracja była jednym z ostatnich zabudowań Motovun. Powoli zbliżamy się do drogi, która zaprowadzi nas na parking.
![]()
Ostatnie spojrzenie na kościół NMP z charakterystyczną wieżą i rozpoczynamy spacer powrotny do samochodu.
![]()
Każda luka pomiędzy drzewami jest okazją, by jeszcze raz spojrzeć na to jakże klimatyczne miasteczko.
![]()
Jednak nic nie przebija widoku Motovun z okolicznych wzniesień.
![]()
Jest co wspominać, bardzo polecam wizytę w Motovun. Mam nadzieję, że spodobał się Wam pokazany wirtualnie spacer po tej miejscowości.
Lokalizacja.

Motovun to stara miejscowość pamiętająca czasy Rzymian, którzy na wzgórzu założyli spory obóz wojskowy. Największy jej rozwój nastąpił po 1278 rok, gdy została zdobyta przez Wenecjan i była pod ich panowaniem aż do końca XVIII wieku. Następnie przeszła pod panowanie Austro-Węgier, a po ich rozpadzie przypadła Królestwu Włoch. Po II Wojnie Światowej miasteczko zostało przyłączone do Jugosławii.
Zanim zaczniemy zwiedzać Motovun, musimy odbyć około 30 minutowy spacer z parkingu położonego w dość sporej odległości od miasta. Zwykle parkujemy przy cmentarzach, gdzie jeszcze nikt nie wpadł na pomysł pobierania opłat. Tak nam się udawało we wszystkich większych miastach na Istrii, ale w przypadku Motovun tego dnia służby miejskie blokowały wjazd do centrum i kierowały na odległy parking. Spacer miał jedna zaletę. Mogliśmy do woli delektować się widokiem miasta położonego na wzgórzu, które stopniowo było widać coraz dokładniej.

Spacer kończymy dość stromym podejściem.

W końcu dochodzimy do jednej z bram prowadzących w obręb miasta, które przez dość długi czas pełniło też funkcję fortu. Sporo fragmentów jego murów pozostało do naszych czasów.

Po przekroczeniu bramy dalej idziemy stromą, brukowaną ulicą do najwyższego punktu miasta.

Mijamy stare, wiekowe domy, stylem przypominające budynki włoskie. Ale tego należało się spodziewać znając historię Motovun.

Tak dochodzimy do centralnej części miasta. Jeszcze tylko przejdziemy widoczną bramą z zachowana sylwetką lwa weneckiego,

by znaleźć się na głównym placu miasta, Andrea Antico z kościołem św. Stefana i kamienną dzwonnicą z XIII wieku.

Będąc na placu Andrea Antico można widocznym po lewej stronie przejściem wejść na zachowany fragment murów miejskich z XIII i XIV w. Wejście jest płatne, ale warto odbyć taki spacer dla pięknych widoków na okolicę Motovun.

My zdecydowaliśmy się na inny sposób zobaczenia tych widoków. Mozolne wejście na 27 metrową wieżę dzwonnicy.

Z wieży rozciąga się ładny widok na Las Motovun i dolinę rzeki Mirna. Poniżej wspomniany, płatny odcinek murów miejskich.

Delikatny wiaterek przyjemnie nas chłodził. Dłuższą chwilę spędziliśmy na wieży podziwiając okoliczne tereny i samo miasto.



Po zejściu z wieży zaglądamy jeszcze do wnętrza kościoła. Kościół św. Stefana powstał w latach 1580-1614, a swój obecny kształt uzyskał pod koniec XVIII wieku. Ze względu na manierystyczne elementy fasady uznano, że powstał według projektów słynnego weneckiego architekta Andrei Palladio.

Ładny plafon na stropie nawy głównej.

Ołtarz główny.

Jeden z ołtarzy bocznych.

Po wyjściu z kościoła udajemy się na położony nieco niżej plac Josefa Ressela. Znajduje się przy nim stara, pochodząca z 1331 roku loggia z elementami późniejszego wystroju renesansowego. Stanowi również świetny punkt widokowy na okolicę.

Po drugiej stronie tego placu znajduje się dawna brama główna prowadząca do Motovun.

Za nią znajduje się malownicza uliczka, którą dojdziemy do bramy, od której zaczęliśmy zwiedzanie miasta.

Mijamy wiele urokliwych kamieniczek. Mam wrażenie, że tak samo wyglądałby pobyt w tym mieście sto, czy dwieście lat temu.

Idziemy wciąż w dół starą, brukowaną ulicą, pamiętającą pewnie jeszcze czasy średniowiecza. Okna z okiennicami sprawiają, że czujemy się jak we Włoszech, a nie w Chorwacji.

W pewnej chwili smakowite zapachy podrażniają nasze zmysły, tym bardziej, że właśnie trwa pora obiadowa. Zachęceni reklamą pytamy o wolny stolik. Okazało się, że musimy poczekać około 10 minut.

Wkrótce wyjaśnia się, dlaczego brak miejsca. Restauracja serwuje posiłki na tarasie, z którego rozpościera się wspaniały widok na położoną w dole dolinę rzeki Mirna. Niech Was nie zmyli to, że na zdjęciu nie widać ludzi. Zwykle nie robię zdjęć osobom spożywającym posiłki. Taras był pełen gości, a zdjęcie pochodzi ze strony domowej restauracji.

Specjalnością tej restauracji były różne dania przyrządzone z dodatkiem trufli. Nie specjalnie je lubię, a i tak kilka małych kawałów znalazło się w sosie dodanym do zamówionej potrawy. Skąd tutaj trufle ? Otóż okolice Motovun należą do najbardziej urodzajnych rejonów w Chorwacji, gdzie można znaleźć te grzyby. Stąd spacerując po mieście spotkamy wiele miejsc, gdzie można kupić tak trufle, jak i ich przetwory.
Restauracja była jednym z ostatnich zabudowań Motovun. Powoli zbliżamy się do drogi, która zaprowadzi nas na parking.

Ostatnie spojrzenie na kościół NMP z charakterystyczną wieżą i rozpoczynamy spacer powrotny do samochodu.

Każda luka pomiędzy drzewami jest okazją, by jeszcze raz spojrzeć na to jakże klimatyczne miasteczko.

Jednak nic nie przebija widoku Motovun z okolicznych wzniesień.

Jest co wspominać, bardzo polecam wizytę w Motovun. Mam nadzieję, że spodobał się Wam pokazany wirtualnie spacer po tej miejscowości.
Lokalizacja.